niedziela, 14 kwietnia 2019

Niebieski Picasso, czyli coś o początkach jednego z najbardziej rozpoznawalnych artystów XX wieku.


Przywołując nazwisko Picasso przed oczami staje nam sterta kubistycznych obrazów 
ze szczyptą nieregularnych kształtów,  często wąskich oczu i zaburzonej perspektywy. Sztuka, którą tworzył wspomniany malarz stała się dla niego czymś tak charakterystycznym,
że trudno sobie wyobrazić, czy też utożsamić go z innym stylem lub chociażby inną tematyką dzieł,
Tymczasem, przed Pablem Ruizem Picassem był ktoś jeszcze. I choć był to sam Pablo  Ruiz Picasso,
to ten człowiek zdaje się bardziej obcy niż ten kubista, którego prace można ujrzeć
na wystawach.


Niebieski akt (1902)


Farbą po łonie


Wielu badaczy i historyków sztuki przypisuje część malarskiego geniuszu Picassa nie tyle, co jego pochodzeniu, a bardziej faktowi, iż twórca wywodził się z artystycznej rodziny; zarówno ze strony matki, jak i ojca dało się zaobserwować kilku malarzy, którzy dumnie zdobili drzewo genealogiczne. Warto zauważyć, że  nawet w najbliższej rodzinie przyszłego kubisty (pozwolę sobie tutaj na płytką terminologię) sztuka była czymś nadrzędnym (ojciec, Don José Ruiz Biasco zwykł malować obrazy, choć rękę do tego miał mniej wyćwiczoną od swej latorośli).
Na zdjęciu: (nieco starszy) Pablo Ruiz Picasso

Same okoliczności przyjścia na świat artysty (25 października 1881 roku w Hiszpanii, w Máladze) również nie należały do codziennych. Zdarzyło się bowiem tak, iż niemowlę, które dopiero co przyszło na świat, nie krzyczało, było wręcz zbyt dziwnie spokojne.
Z pomocą maleństwu przyszedł rezolutny wujaszek (lekarz, a jakże!), który, by uratować dziecko, postanowił dmuchnąć mu w twarz dymem z cygara.

Tak, niemowlę (od razu niemalże) zaczęło ryczeć  wniebogłosy. I chociaż ta historia jest jedną z rodzinnych legend, to ciągłe przytaczanie jej w biografiach bardzo pomogło wizerunkowi samego zainteresowanego (wiesz, Drogi Czytelniku, tajemnicze dzieciństwo czy też legendy związane z pochodzeniem są niezwykle cenione w artystycznej sferze: patrz na przykład A. Mickiewicza i J. Słowackiego).

Szlaczki na tablicy


W przeciwieństwie do muzyki, w malarstwie nie ma cudownych dzieci. To, co uważa się za przedwcześnie dojrzałą genialność, jest genialnością dzieciństwa, która znika w miarę upływu czasu. Może się zdarzyć, że takie dziecko stanie się pewnego dnia prawdziwym malarzem, nawet wielkim malarzem. Ale musiałby wtedy zacząć wszystko od początku. Jeżeli o mnie chodzi, nie miałem tej genialności. Moje pierwsze rysunki nie mogłyby być nigdy pokazane na wystawie dziecięcego rysunku. Brakowało mi niezdarności dziecka, jego naiwności. W wieku siedmiu lat robiłem akademickie rysunki, których dokładność mnie przerażała.  - Picasso (Źródło: Walther Ingo, "Pablo Picasso: 1881 - 1973; Geniusz Stulecia, Wyd. Benedikt Taschen, 1994,  tłumaczenie: dr Elżbieta Wojciechowska, str. 8)
Rodzina Picassa, w celu ucieczki przed biedą, przeniosła się w końcu po dziesięciu latach z Málagi na północ Hiszpanii - konkretniej La Coruna nad Atlantykiem - gdzie głowa rodziny otrzymała lepiej płatną pracę. To również stworzyło okazję, by otoczyć większą opieką tak cenny dar, jakim jest synowski talent: Mistrz pokornie przekazywał Uczniowi swoją malarską wiedzę, a kiedy już zrobił to, co musiał, to wręczył paletę, pędzle i poklepał po plecach. Mały Pablo jako malarz był w ojcowskim mniemaniu gotowy.
Natomiast, już jako uczeń - nie.  Nauka miała daleką drogę do jego serca, głównie przez ślepą miłość do rysunku (interesował go jedynie proces rysunku cyfr na tablicy, a wszelakie dokładane do tego teorie przestawały mieć znaczenie).
Na jego szczęście, los dał mu możliwość edukacji w prestiżowej szkole artystycznej, jaką w tamtych czasach była La Lonja w Barcelonie, a późniejsze sukcesy (przykładowo obraz Pierwsza Komunia z lat 1895/1896 został pokazany na jednej z najbardziej znaczących wystaw) coraz bardziej umocniły już i tak niezwykle silną pozycję.


Cygańska szkarlatyna

Pierwsza Komunia z lat 1895/1896
Szukając nowych natchnień, artysta postanowił przenieść się w 1897 roku  do Madrytu, gdzie ukojenie miał znaleźć w małym atelier. Tam, pomiędzy częstymi wizytami w Prado, zdążył zapisać się do akademii San Fernando i początkowo wszystko było dobrze...

Do czasu.

Wraz z nadejściem szkarlatyny,  nasz dzisiejszy bohater musiał opuścić Madryt. Choroba, prócz długiego powrotu do zdrowia, okazała się być również zapowiedzią jeszcze głębszej fascynacji hiszpańskim malarstwem, co owocowało wkrótce licznymi spotkaniami w uwielbianym przez twórców lokalu o chlubnej nazwie: Cztery Koty
Jednak,  jako że w życiu nie zawsze jest słodko i kolorowo, to prędzej czy później musiał pojawić się i gorzki smak. W tym przypadku było to wyobcowanie w ojczyźnie i zatracanie więzi z ludźmi, z którymi niegdyś tyle człowieka łączyło: rodzice Pabla Picassa nie potrafili zrozumieć jego trybu życia, wyborów i jakże "cygańskich" obyczajów.

Kto wie? Może szkarlatyna zapowiadała także i to...?

Mimo wszystko Picasso starał się skupić na czymś innym. 
Wszakże, temu uzdolnionemu mężczyźnie marzył się Paryż.


O północy w Paryżu

Na początku było arcydzieło. 
 (Źródło: Walther Ingo, "Pablo Picasso: 1881 - 1973; Geniusz Stulecia, Wyd. Benedikt Taschen, 1994,  tłumaczenie: dr Elżbieta Wojciechowska, str. 15) 


Okres, który jeden z późniejszych ojców surrealizmu, Guillaume Apollinaire, opisał słowami: Malarstwo niebieskie jak wilgotne dno otchłani, rozpoczął się od Ewokacji - Pogrzebu Casagemasa (1901)

Ewokacja - Pogrzeb Casagemasa (1901) - w taki sposób został uhonorowany
zmarły młodo przyjaciel,

wśród niebiańskich sfer,
gdzie ludziom niczego nie brakuje.


Inspiracją (o ile mogę to tak nazwać) dla tegoż obrazu miała być utrata drogiego przyjaciela. Tak oto Picasso, nosząc w sercu żałobę, przez najbliższe 6 lat wyzbył się pozostałych resztek entuzjazmu, związanego z życiem w stolicy kultury. Nie ma co się dziwić - przyjaciel malarza, Carlos Casagemas, zastrzelił się w lutym 1901 roku po tym, jak został odrzucony przez paryską modelkę, Germaine.

Sam Pablo zdobył się na przelanie smutków na płótno dopiero latem owego roku, co - jak się okazało - pozwalało mu oswoić się ze śmiercią i leczyć zbłąkaną duszę. Twórca, za pomocą chłodnych barw i stylu pędzla, oddawał również hołd Van Goghowi (który przecież popełnił samobójstwo, tak jak Carlos właśnie).


Everything is blue

Myśląc o śmierci Casagemasa zacząłem malować na niebiesko.
To właśnie błękit wydawał się artyście najbardziej odpowiednim kolorem do oddania w pełni bólu, z jakim się borykał. Do końca okresu błękitnego (tj. do 1904 roku) stworzył serię obrazów monochromatycznych, gdzie postacie wydają się być nieco wyblakłe, jakby oderwane od rzeczywistości, nie potrafią "zgrać się z tłem", są pogrążone w rozmyślaniach lub skrywają głęboko ukryte negatywne emocje. Za najlepsze przykłady mogą posłużyć tutaj dzieła pokroju Starego Gitarzysty i Celestyna z 1903 roku, ewentualnie Autoportret z 1901 roku

Celestyna (1903) - na obrazie, Drogi Czytelniku, jest kobieta,
wyraźnie zasmucona lub czegoś się obawiająca.
Widać wyraźnie, że nie widzi ona na jedno oko,
co można też zinterpretować symbolicznie
(jako wola pozostania w niewiedzy,
bycia ślepym na pewne nieuniknione prawdy).
Sportretowana kobieta zyskała (złą) sławę
jako właścicielka jednego z barcelońskich domów schadzek.
Stary gitarzysta (1903) - na obrazie widoczny jest schorowany człowiek, dla którego muzyka wydaje się przynosić jedyne ukojenie (instrument jest najbardziej wyrazisty) wśród mrocznej rzeczywistości.
Widać to również za pomocą ukazanego skupienia w kontakcie z gitarą.
Autoportret (1901)




Wszystkie emocje postaci obecnych na obrazach są widoczne w oczach lub w delikatnej mimice twarzy, a całość jest z gracją podkreślona kolorami, które zdają się zanikać.
Dodatkowo, obrazy "naznaczone błękitem" ukazują często biedę lub po prostu brak miłości (Ubodzy nad brzegiem morza, Życie  z 1903 roku). 

Życie (1903) - obraz przedstawia dwójkę kochanków,
zestawionych z uosobieniem macierzyństwa i śmierci.
Prawdopodobnie ma to symbolizować przemijanie życia:
wszystko ma swój początek i koniec.

Ubodzy nad brzegiem morza (1903)
Ludzie bez życia, jak posągi trwają w odrętwieniu. W ich otoczeniu nie ma niczego, co pozwalałoby żywić nadzieję na kres ich izolacji. Jedynie dziecko gestykuluje powściągliwie, stoi jeszcze z podniesioną głową. Postacie są osłonięte, jakby chciały ukryć się w swoich szatach. Obnażone jest jednak to, co z nich mimo okryć wyziera: nagie ubóstwo. Picasso jest w tych obrazach jawnie patetyczny. - o obrazie Ubodzy nad brzegiem morza (Źródło: Walther Ingo, "Pablo Picasso: 1881 - 1973; Geniusz Stulecia, Wyd. Benedikt Taschen, 1994,  tłumaczenie: dr Elżbieta Wojciechowska, str. 18) 
Zdawać być się mogło, że Picasso dzielił niedolę z postaciami, które namalował: błąkał się od "kąta do kąta", ciągle zmieniał miejsce zamieszkania (z Barcelony zdarzyło mu się nawet na przestrzeni tych kilku lat parę razy wyjeżdżać do Paryża - finalnie osiedlił się na Montmartrze, gdzie swoją drogą poznał swoją późniejszą długoletnią towarzyszkę życia). 

Z czasem jednak ból stracił na intensywności, a błękit zaprzyjaźnił się z zielenią, potem różem i czerwienią. Picasso złagodniał i stopniowo godził się z otaczającym go światem.
Nastał nowy okres w życiu malarza.
kwietnia 14, 2019 / by / 6 Comments

6 komentarzy:

  1. W bardzo ciekawy sposób przedstawiłaś tego artystę. Osobiście nie przepadam za jego malarstwem, wolę francuskich impresjonistów ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również bardzo lubię francuskich impresjonistów, jednak najbardziej cenię sobie surrealizm. :)

      Usuń
  2. Ta niebieska estetyka jest naprawdę urzekająca! Niby o Pablo uczymy się w szkole ale nigdy nie będziemy wiedzieć wszystkiego. Super to opisałaś!

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie czytać o artyście o którym niby każdy słyszał ale tylko wybiórczo

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napiasny artykuł- dzięki mojej pani od Palstyki z czasó szkolnych naprawdę sporo wiem o tym malarzu, a okres błękitny o którym piszesz jest moim ulubionym w jego twórczości.

    ps. Pytaąłś mnie u mnie co sądze na temat filmu "To my" - interesująca historia z przewrotnym zakończeniem. Rezyser ma swój styl - robi filmy dreszczowce ,a le zgłębszym przesłaniem za co dodatkowo ma u mnie plus. Świetne podwójne role aktorskie, sam klimat, atmosfera, akcja. I końcówka wbijająca w fotel. Jak masz okazję obejrzyj bo moim zdaniem naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeden z artystów, który dość mocno mnie zaciekawił jeszcze przed lekcjami historii sztuki. Może to sprawa dzieciństwa i wychowania w Hiszpanii, ale kto wie. Coś w jego obrazach porusza, sama historia. Jeden z wielkich :)

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń


Nie pogardzę drobną pamiątką w postaci konstruktywnego komentarza, który odnosi się do przedstawionej treści.
Często też odpowiadam, przez co może wywiązać się ciekawa dyskusja - ten element lubię najbardziej.

Zbłąkane duszyczki