niedziela, 30 grudnia 2018

Gala Dali, czyli "Za każdym wielkim mężczyzną stoi jeszcze większa kobieta."


Po internecie krążyła kiedyś taka anegdotka z Barackiem i Michelle Obamą w rolach głównych, gdzie małżeństwo to wybrało się do restauracji. Po zajęciu stolika, do ochroniarzy zwrócił się właściciel restauracji z pytaniem, czy mógłby porozmawiać z żoną prezydenta.
Michelle oczywiście zgodziła się, a kiedy później mąż spytał jej, dlaczego właściciel chciał tak bardzo z nią porozmawiać na osobności, ta wyjaśniła ukochanemu, że ów człowiek pałał kiedyś do niej wielkim uczuciem.
Prezydent skwitował to słowami: "więc, gdybyś za niego wyszła, byłabyś teraz właścicielką tej restauracji."
Na co Pierwsza Dama odparła: "nie, gdybym za niego wyszła, to on byłby teraz prezydentem."
 I nawet jeśli ta anegdota nie jest do końca prawdziwa, to opisana historyjka idealnie ilustruje sytuację Gali i Salvadora Dali. 

Wykreuj sobie personę, dziołcha!

"Imię Gala nadał jej Eluard, pierwszy mąż. Faktycznie nazywała się Elena Iwanowna Diakonowa. W całkowitym przeciwieństwie do Dalego, mężczyzny, w którego życiu i karierze miała odegrać tak znaczącą rolę, o jej dzieciństwie niewiele wiadomo, bowiem pilnie strzegła jego tajemnic.(..)"                                   - Beecroft Julian, Salvador Dali: Mistrz Sztuki Nowoczesnej", (tłumaczenie: Bożena Mierzejewska), Warszawa, Wydawnictwo Arkady, 2017 , str. 58

O samej Gali (czy też Elenie), jak zdążyłeś już , Drogi Czytelniku, pewnie zauważyć, wiadomo stosunkowo niewiele. Przyjmuje się, że urodziła się w Kazaniu, w Rosji w 1894, choć niektórzy wystrzegają się całkowitej pewności.
Muza surrealistów urodziła się w domu z "wymieszani tradycjami", bowiem jej ojciec był żydem, a matka prawosławna.
Jednym z dość pewnych faktów natomiast jest to, że w wieku 18 lat wyjechała do sanatorium, chcąc leczyć gruźlicę. Tam, właśnie tam, w Szwajcarii poznała swojego przyszłego męża.

Nie, nie Salvadora Dali - Paula Éluarda. (Nawiasem pisząc, to na dodatek urodziła mu córkę - Cécille.)

Into the Void

Mimo niezbyt pięknego początku, to znaczy rozbicie małżeństwa innego artysty (konkretniej Maxa Ernsta) w okresie, gdy dopiero "zaczyna się brylować" w dość specyficznym środowisku, Gala szybko zdobyła silną pozycję .
Była wyjątkowo znana w środowisku surrealistów, czy też po prostu środowisku artystycznym. 
O dziwo (no dobrze, może nie do końca), innym najwyraźniej nie przeszkadzał status relacji Gala - Éluard - Ernst.
Popularną opinią było to, że gdy ktoś tworzył dzieła warte uwagi, to znaczy, że był z właśnie z nią.
Sam André Breton (o fundamentach surrealizmu niedługo) nazywał ją la femme eternelle, co oznacza "wieczną kobietę".
Reasumując: można by rzecz, że Diakonowa dość szybko stała się muzą.

Fascynacja od pierwszego wejrzenia


Gala Éluard poznała swojego drugiego męża w 1929 roku, gdy ponoć artysta przeżywał dość poważny kryzys:
"W tym czasie Dali znajdował się na skraju załamania nerwowego, miewał napady histerycznego śmiechu wywołanego nieustannym napływem szalonych obrazów wybuchających w jego umyśle."                                                                                                           Beecroft Julian, Salvador Dali: Mistrz Sztuki Nowoczesnej", (tłumaczenie: Bożena Mierzejewska), Warszawa, Wydawnictwo Arkady, 2017 , str. 60
Muzę oddelegowano więc, by z biednym i strapionym twórcą porozmawiała,  próbując przy tym zrozumieć jego zbłąkaną naturę.  
 I tutaj, Drogi Czytelniku, mogłabym podać wyjątkowo odpychający szczegół, lecz z szacunku do Twojego przeszłego bądź przyszłego posiłku tego nie zrobię. Posłużę się tylko stwierdzeniem:

Dali, dzięki tej rozmowie, wyprowadził Galę z błędu. 

Vivat!

Sam Katalończyk był kobietą już od początku nieziemsko oczarowany, zresztą
z wzajemnością (choć może nie o takim stopniu nasilenia). Nie minęło za dużo czasu, a już na jednej z randek Dali rzucił się na ziemię do jej stóp.

Brzmi jak wyjęte z typowego romansidła, prawda? No niestety, rzeczywistość takim romansidłem nie jest.
(Właśnie siekam sobie swoje romantyczne serce tymi słowami, przejdźmy może dalej?)

Sielanka niesielankowa

Pobrali się w 1934 roku, a Dali zaczął podpisywać dzieła również nazwiskiem żony. Śmiało można powiedzieć, że stawiał jej egzystencję na piedestale - żona była przecież jego zbawieniem, a według niektórych ratunkiem od szaleństwa (taka opinia utrzymuje się do dzisiaj, o czym można przeczytać od książek tematycznych zaczynając, a na Wikipedii kończąc).
Bardzo często też umieszczał wizerunek Gali Dali na swoich obrazach.

Przykłady? Proszę bardzo:

Salvador Dali, Koronacja Gali (Księżna), (1976)























"A jak się kobieta weźmie....!"

Gala, kobieta praktyczna, nieco chciwa, ale i przedsiębiorcza, postanowiła uczynić z męża rozpoznawanego artystycznego geniusza. Zatem, gdy ona była "Mózgiem" w tym duecie i zarządzała wszystkim (a uwierz, Drogi Czytelniku, że miała do tego tak zwaną "smykałkę", gdyż potrafiła być władcza jak Jim Moriarty w koronie i pomimo drobnej postury wzbudzała szacunek), on - malarz, artysta i wizjoner, malował obrazy w ilości hurtowej (Hiperbola, czy to Ty?) i wzbudzał kontrowersje swoją odmiennością.
Trzeba przyznać, że kobieta umiała zapanować nad małżonkiem, zwłaszcza w okresie, gdy oskarżano go o poglądy nazistowskie (pragnę zaznaczyć, Drogi Czytelniku, że Dali całe życie określał się jako człowiek apolityczny, a powiązania z nazizmem uważał za pomówienia).
Do tego dbała o prestiżowe życie i dobrą passę na wystawach. Mimo potknięć, ciągle widziała w Salvadorze wielkiego artystę i "żyłę złota".

Pochyła sinusoida 

Zakładam, Drogi Czytelniku, że nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem, gdy powiem, że "dziewczyna" po pewnym czasie miała "chłopa" zwyczajnie dość. Wszakże, życie z artystą usłane różami nie jest. 
Kiedy on w latach 60' poznał Amandę Lear - kogoś, kto mógłby mu dotrzymywać towarzystwa na okolicznościowych imprezach, Gala mogła w pewnym sensie odetchnąć z ulgą (przynajmniej w tym aspekcie, ponieważ utraty męża obawiała się dalej).
Po prostu zmęczyła ją rzeczywistość, w której była ciągle na tak zwanym "świeczniku". Dodatkowo, ciągnęło ją do młodszych.

Tak więc, pod koniec życia, Gala zaszyła się w kupionej wcześniej posiadłości, by odzyskać spokój ducha.  Postawiła mężowi warunek, iż ten może ją odwiedzać tylko za pisemnym zaproszeniem. 

Zaproszeniem na obiad.

Złamany artysta

Śmierć dopadła Galę w 82' roku, nie dając jej szansy na dożycie 90. lat. Dali się załamał,
do tego stopnia, iż według niektórych doniesień próbował dwa razy popełnić samobójstwo.
Miał świadomość, że bez tej kobiety był nikim - to ona w niego wierzyła i to ona zadbała
o jego sukces. Z zapatrzonego w nią jak w obrazek artystę uczyniła milionera i jedną z ikon popkultury.

Zanim do niej dołączył, minęło siedem lat.


grudnia 30, 2018 / by / 2 Comments

2 komentarze:

  1. Krótko, zwięźle i na temat - czyli tak, jak Ryż lubi najbardziej. Tak się powinno pisać o historii, brawo!
    Chociaż w sumie chętnie przeczytałabym więcej o tej pani...
    No nic, biegnę czytać dalej, a Tobie, kochana, życzę dużo czasu i chęci do pisania! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba mój ulubiony artykuł, szczerze mówiąc. Pokazałam go mojemu chłopakowi i żartem mówiąc oznajmił mi, że się z nim utożsamia. Choć tak, kobieta potrafi zmienić mężczyznę i sprowadzić go na dobrą drogę. Podałaś doskonały przykład! ♥

    OdpowiedzUsuń


Nie pogardzę drobną pamiątką w postaci konstruktywnego komentarza, który odnosi się do przedstawionej treści.
Często też odpowiadam, przez co może wywiązać się ciekawa dyskusja - ten element lubię najbardziej.

Zbłąkane duszyczki