sobota, 14 grudnia 2019

Destino - jak surrealista znalazł się u animatorów

Destino (z hiszpańskiego tudzież włoskiego) oznacza "przeznaczenie". Samo przeznaczenie - według definicji (prosto ze słownika języka polskiego pwn) to:

1)1. «praktyczny cel, do którego coś jest przeznaczone, zakwalifikowane, któremu dana rzecz służy»

2. «powołanie, posłannictwo»

3. «nieunikniona przyszłość, nieuchronna konieczność nadejścia, stania się czegoś». 


Oczywistym jest, że wszystkie trzy objaśnienia są jak najbardziej poprawne, niemniej
w kontekście omawianego tekstu kultury najbardziej chyba pasuje to z wyrytym dumnym numerem trzy.

No dobrze, ale może przejdźmy do sedna, dobrze, Drogi Czytelniku?


Plakat promujący
(Źródło: link)

Namalujmy Disneyem

Salvador Dali, jak na prawdziwego ekscentrycznego malarza przystało, nie ograniczał się jedynie do płótna w celu pokazania światu swojej wizji artystycznej. By sztuce stało się zadość, Dali zwrócił się i do studia Walta Disneya. Tam miał stworzyć dzieło, a żeby tego dokonać potrzebował pomocy nie tylko drugiego mistrza, ale też i legendy animacji ręcznej, Johna Hencha.

Razem pracowali przez sześć miesięcy w ostatnim roku Światowej Rzezi (będąc bardziej precyzyjną, mogę dodać, że były to ostatnie miesiące 1945 roku i początek 1946).

Niestety, zabrakło funduszy, by projekt dokończyć. więc studio zostało zmuszone do zawieszenia produkcji. Nie pomogło nawet przedstawienie zarządowi, przez wspomnianego wyżej animatora, 17 sekund surrealistycznej animacji. "Destino" musiało czekać.

Doczekało się swojej premiery, ale w XXI wieku - ponad 50 lat po rozpoczęciu prac. Z tymże stało się swego rodzaju dodatkiem do innej animacji, a na kalendarzach widniał rok 2003. 
Kadr z animacji
(Źródło: link)


Miłość i Trwałość Pamięci


Cała krótkometrażówka przywodzi na myśl ukochane przez opinie publiczną zegary katalońskiego malarza, nie tylko pod względem obecnego w niej stylu, lecz także tematyki.
Zaczyna się od wędrówki młodej kobiety przez pustynię w stronę świątyni Chronosa. 
Kadr z animacji
(Źródło: link)

Źródło: link
Głowa rzeźby Chronosa
znajdującej się w
Zamku Królewskim w Warszawie.
Chronos w mitologii greckiej był personifikacją, bogiem czasu. Pojawia się także w pracach Sokratesa. 
Khronos, gdyż tak jeszcze na niego wołano, odpowiadał za swoiste wyrównywanie rachunków i wymierzanie sprawiedliwości. Często przedstawiano go jako potężnego , lecz przy tym starego mężczyznę, który poruszał zodiakiem - 
można by rzec, iż symbolizował on porządek wszechświata. 
Sam oczywiście należał do grupy bogów, którą nie sposób nie podsumować  słowami:
Na początku był Chaos.



Gdy nasza Dahilia znajduje się już przy posągu tegoż władcy czasu, nie potrafi powstrzymać emocji i go całuje. Statua nabiera życia, a wszystko wokół niej zaczyna się roztapiać. 

Tak, w rzeczywistości  mieszającej się ze snem, przy akompaniamencie tykającego zegara i "Destino" Armando Domingueza z wokalem Dory Luz, ujawnia się przed widzem historia miłości pięknej, ale tragicznej. 
(Piosenka oczywiście opowiada za pomocą liryki o spełnieniu uczuciowym, mającym związek ze spotkaniem drugiej połówki.)

Przy czym, wszystko jest przeplatane nawiązaniami do biografii surrealisty z wąsem. Niektórzy będą w stanie ujrzeć aluzje np. do "Psa Andaluzyjskiego" (filmu powstałego na skutek pracy z L. Bunuelem w 1929)  - scena z rowerami, czy obrazy z późniejszego okresu twórczości Dali (jak "Wielki Masturbator" z tego samego roku, który niejednemu zapewne skojarzy się z pustynią, miejscem spotkania spojrzeń kochanków.  Pojawią się też odwołania do Słoni czy "Płonącej Żyrafy".
Salvador Dali  - "Słonie" (lata 40' XX wieku)
(Źródło: link)

Kadr z "Psa Andaluzyjskiego"
reż. L. Bunuel, Salvador Dali
(Źródło: link)






"Wielki Masturbator" z 1929 roku
(Źródło: link)

Wszystko zdaje się być grą, podczas której bohaterowie, przybierając różne postacie, starają się uciec przed ogarniającym świat cieniem i odnaleźć siebie nawzajem. 

Dodatkowo, końcówka dość subtelnie nawiązuje do współczesności, gdyż odbiorca widzi w niej, jak Chronos  zamienia się w gracza basebollowego po to, by odbić kijem to, co przed chwilą miało kompletnie inną formę - głowę tańczącej kobiety.

Czy Chronos i Ciemnowłosa finalnie się spotkali? 
Tego Ci, Drogi Czytelniku, nie zdradzę -  nie chcę zepsuć niespodzianki związanej z krótkim seansem.

Spływający zachwyt


Przyszedł czas, gdy po premierze tej magicznej ekspozycji problemów egzystencjalnych w labiryncie czasu, "Destino" zostało docenione przez krytyków, jak i przedstawicieli środowiska filmowego - otrzymało nominację do Oscara w kategorii dla Najlepszej Animacji Krótkometrażowej (2003), a cztery lata później pojawiło się na wystawach prac Salvadora Dali w Los Angeles i Nowym Jorku.

Ostatnimi czasy, przeniknął też do popkultury, gdzie różni twórcy, wykorzystując plastyczność dzieła,  dodają coś od siebie, dając początek czemuś nowemu (warto wyróżnić tutaj przeróbkę z "Time", Pink Floyd). 

Kadr z animacji
(Źródło: link)

Oniryczny pryzmat


"Destino" jest niczym perełka krótkometrażowa, gdzie każdy element zdaje się ze sobą  współgrać, tworząc coś tak specyficznego, jak twórcy tejże animacji.  
(Źródło: link)






Czy to przerost formy nad treścią? 
Być może. 

Realizacja dziwnych snów? 
Prawdopodobnie.

To, z jakimi odczuciami zakończysz ten sześciominutowy film, zależy tylko
i wyłącznie od Ciebie.
Mimo wszystko, ze swojej strony bardzo polecam oddanie się tym minutom opakowanym w czysty, spływający wolno oniryzm - naprawdę warto. *





Adnotacja:
* Materiał można zobaczyć w serwisie YouTube, a informacje pochodzą ze stron:

Korzystałam także z: Beecroft Julian, Salvador Dali: Mistrz Sztuki Nowoczesnej", (tłumaczenie: Bożena Mierzejewska), Warszawa, Wydawnictwo Arkady

Wszelkie inne źródła podane w tekście.

****************************************************************************************************

Duszyczki!

Tak się składa, iż dokładnie rok temu zaczęłam pisać na Babeczce. (Pomyśleć, że to wszystko jeszcze stoi!)
Tak, jeden rok, ponad 30 notek, dużo przekładanych terminów, ankiet, zapisanych linii i przede wszystkim - dużo sztuki!


Coś szybko ten czas mija, nie uważacie?

Mam nadzieję, że trochę Wam pokazałam.  Będzie tego jeszcze więcej!
Tylko może nie tak regularnie...

Eviva l'arte, Drodzy Czytelnicy!
                                                  ~ S.

PS: Ciągle jestem otwarta na propozycje...

grudnia 14, 2019 / by / 9 Comments

9 komentarzy:

  1. Jak zwykle zaskakujesz nas ciekawymi rzeczami. Pojęcia nie miałam o współpracy Daliego z Disneyem , szkoda że ten projekt nie został przez nich skończony. Może właśnie to spowodowało że o Destino mało kto słyszał, chętnie obejrzę tą animację :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi fascynująco, sam opis może elektryzować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dla mnie to zupełna nowość, muszę to obejrzeć!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej to naprawdę coś ciekawego:D super wygląda:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam kilka razy prace Dalego na żywo, bardzo go lubię <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Może gdy wrócę do rysowania pozwolę Pani pokazać innym kogoś kogo obrazki zna niewielu a posiada jeszcze mniej. Niedawno w pomieszczeniu gdzie mieszkają psy znalazłam sporo moich bazgrołów piórem robionych...miałam dobre pióro kiedyś a to zmuszało do wysiłku by nim nie pisać byle czego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda przepięknie, czemu wcześniej o tym nie słyszałam?

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze człowiek wszystko Disneya oglądał a tak ciekawa animacja mu umknęła. Nie mam pojęcia czemu ja tego nie widziałam, ale pędzę nadrobić zaległości. Sto lat dla Twojego bloga, bo tu zawsze coś ciekawego znajdę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dali jest bardzo bliski mojemu sercu ( to mój ukochany malarz) widziłam dwie jego wystawy : grafik w Polsce, oraz dużą w galerii Tate w Londynie ( gdzie wyświetlane były również filmy- dlatego tym razem miałam dość spore pojęcie o tym co nam tu zaprezentowałaś)

    OdpowiedzUsuń


Nie pogardzę drobną pamiątką w postaci konstruktywnego komentarza, który odnosi się do przedstawionej treści.
Często też odpowiadam, przez co może wywiązać się ciekawa dyskusja - ten element lubię najbardziej.

Zbłąkane duszyczki