Jednak prawdopodobnie nikt nie przewidział, że w XX wieku powstanie drugi Paryż, ale tym razem dla Aborygenów - Papunya.
"Bracia Jungala" Clifforda Possuma (Źródło: link) |
Dziedzictwo przodków
We współczesnej sztuce tubylczych ludów Australii przetrwały elementy ikonograficzne i stylistyczne z epoki lodowcowej, co sprawia, że sztuka ta ma najdłuższą tradycję na świecie. Od przybycia Europejczyków sztuka stała się dla tubylców głównym środkiem komunikacji ze światem zewnętrznym.
Prawdziwy przełom w aborygeńskim tworzywie następuje na początku lat '60 XX wieku (1960), kiedy to w osadzie o wdzięcznej nazwie, Papunya zaczynają osiedlać się różne plemiona (przykładowo Pintupi). Tak właśnie rozpoczęła się historia najsłynniejszego ośrodka tamtejszej kultury.
(Źródło: S. Farthing, R. Cork "Art: The Whole Story", Wyd. Arkady, 2010, Tłumaczenie: Piotr Lewiński, Małgorzata Szubert, str. 536)
Co sprawiło, że krytycy zauważyli prace ze stosunkowo niewielkiej osady na Terytorium Północnym? Otóż, stało się to z powodu pewnego dżentelmena, Geoffreya Bardona, który w 1971 roku (ponad dekadę od założenia osady) przekonał artystów mieszkających tam, by malowali w stylu tradycyjnym , posługując się akrylami. Potem sprzedał posiadane prace w Alice Springs, a obrazy przyciągnęły uwagę.
Wykropkowana przyszłość
Clifford Possum - "Historia Miłosna" (Źródło: link) |
Prawdopodobnie to właśnie ten mały sukces umożliwił 25 artystom utworzenie rok później spółdzielni - Papunya Tula Artists Pty.
Stanęli oni przed zadaniem przetransportowania na płótno obrzędowych rysunków na ziemi i malowideł na ciele, a także przybliżenia swojej sztuki szerszej publiczności (...).
(Źródło: S. Farthing, R. Cork "Art: The Whole Story", Wyd. Arkady, 2010, Tłumaczenie:Piotr Lewiński, Małgorzata Szubert, str. 536)
Matka Fortuna rzeczywiście uśmiechnęła się do twórców, gdyż w latach 80', po małych zawirowaniach, ich dzieła zostały docenione przez większą grupę odbiorców, miłośników malarstwa, innych artystów czy też i kolekcjonerów oraz przedstawicieli muzeów.
W tym samym czasie wielu malarzy Pintupi przesiedliło się w głąb pustyni i rozpowszechniło swoje koncepcje estetyczne wśród krewnych w innych społecznościach, które zainspirowane sukcesem Papunya Tula zakładały własne ośrodki artystyczne. (Źródło: S. Farthing, R. Cork "Art: The Whole Story", Wyd. Arkady, 2010, Tłumaczenie: Piotr Lewiński, Małgorzata Szubert, str. 537)
![]() |
Johnny Warangkula Tjupprula - "Śnienie wody" |
L'arte wybawieniem
Sukces malarstwa pustyni rozprzestrzenił się także poza granicami Australii, docierając aż do Nowego Jorku - gdzie odbyła się wystawa pt. "Śnienia" - i wspomnianego wcześniej Paryża (wystawa "Czarodzieje Ziemi).
Tymczasem na rodzimej ziemi obrazy Aborygenów inspirowały już i artystów mieszkających w miastach, stanowiąc przy tym solidną podstawę dla kiełkującego ruchu sztuki ulicznej. Kultury zaczęły się więc przenikać, zmieniając nieco nastawienie Australijczyków do mniejszości aborygeńskiej.
Tajemnice z ochry
![]() |
Źródło: link |
Źródło 2: link
Źródło 3:link
Wszystkie inne źródła podane przy zdjęciach.
Bardzo ciekawy wpis, a i sama kultura aborygeńska jest jedną z ciekawszych. Zastanawiam się co chcieli przekazać za pomocą kropek..
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńznów jestem pod wrażeniem Pani wysiłku włożonego w tekst. Nie, nie przeczytałam. Nie dzisiaj.
A... Pani sugestia... dałam odpowiedź. Mam nadzieję ,że dostrzeże Pani i poczuje się wyróżniona.
Niewiele a może nawet jest Pani pierwszą w tak dosadny sposób przeze mnie wyróżnioną... może kaprys...może przez moje oderwanie od ziemi ....mam nadzieję ,że się Pani zrobi miło .
Nie samymi klasykami człowiek żyje :) Uwielbiam poszerzać horyzonty, a Twój blog zdecydowanie się do tego przyczynia. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńAborygeni nie gęsi i swą sztukę mają - naprawdę jedyną w swoim rodzaju.
Fascynujący wpis. Nie znałam do tej pory kultury aborygeńskiej. Chyba podsunę temat swojemu staremu. On uwielbia o takich rzeczach oglądać, słuchać, a ja razem z nim czy chcę czy nie :D pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńmi się bardzo podoba takie opisywanie kultur dawnych ludów
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł na bloga, by pisać o sztuce. W tym temacie jestem niestety mega lewa :) Sama nigdy nie potrafiłam nic zrobić ani namalować, więc i ciężko było mi się sztuką interesować, czego do dziś żałuję :) To niejako przywilej mieć tyle wiedzy na temat sztuki :) Chętnie będę zaglądać tu częściej by móc się czegoś dowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej kulturze... tak jak inne uważam ją za ciekawą i wartą chociaż małego poznania ;)
OdpowiedzUsuńA jaka kultura nie jest warta poznania?
UsuńCiekawe jak Bardon przekonał Aborygenów by podzielili się swoją sztuką...
OdpowiedzUsuńSztuka aborygeńska, australijska jest mi totalnie obca , dlatego fajnie było przeczytać coś co nakresli mi jakiś kontekst jak to tam wygląda- Faktycznie te wszystkie kropeczki wygladaja intrygujaco :-)
OdpowiedzUsuńps. Pytałaś u mnie jak się czułam widzac siebie na ekranie kinowym po raz pierwszy i gólnie podsumowując przed pokazem filmu na before party podekscytowana, w trakcie dziwnie, tak troche nierealistycznie. Obecnie już jest inaczej choć nie do końca lubię siebie oglądać na ekranie bo widze zawsze z tuzin rzeczy do poprawy :-)
Bardzo ciekawy blog, trafiłam przypadkiem, zostaje na dłużej by Cie podczytywac. Ciekawe tematy poruszasz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGreat blog, I follow you #15 ,follow back?
OdpowiedzUsuńhttp://itsmetijana.blogspot.com/
Pięknie to wszystko wygląda :0 Przykra jest jednak historia tego kontynentu a dokładnie ich rdzennych mieszkańców.
OdpowiedzUsuńObrazy niezwykłe a jeszcze ciekawsze ich historia. Nie słyszałam o tej kulturze praktycznie nic ale w tych kropkach faktycznie wyczuwa się magię :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuń....a biały to oczywiście musi wiedzieć rozumieć by jak to robi najczęściej zniszczyć pod pozorem....Nie od dziś nie wiem po co zrozumienie sztuki-nie wystarczy odczuwanie ?
ciekawa ta psychodela.
OdpowiedzUsuń