środa, 15 stycznia 2020

Aborygeńska psychodela - nieco o sztuce z zakątków Australii

Na przestrzeni stuleci Paryż umocnił swoją pozycję jako jeden z kluczowych europejskich ośrodków kultury i sztuki - ludzie masowo zjeżdżali się, by ujrzeć choć fragment wystaw znanych artystów czy chociażby samemu spróbować swych sił w tym jakże specyficznym środowisku, jakim jest światek  prestiżowych twórców. 
Jednak prawdopodobnie nikt nie przewidział, że w XX wieku powstanie drugi Paryż, ale tym razem dla Aborygenów - Papunya.  
"Bracia Jungala"  Clifforda Possuma
(Źródło: link)


Dziedzictwo przodków



We współczesnej sztuce tubylczych ludów Australii przetrwały elementy ikonograficzne i stylistyczne z epoki lodowcowej, co sprawia, że sztuka ta ma najdłuższą tradycję na świecie. Od przybycia Europejczyków sztuka stała się dla tubylców głównym środkiem komunikacji ze światem zewnętrznym.
Prawdziwy przełom w aborygeńskim tworzywie następuje na początku lat '60 XX wieku (1960), kiedy to w osadzie o wdzięcznej nazwie, Papunya zaczynają osiedlać się różne plemiona (przykładowo Pintupi). Tak właśnie rozpoczęła się historia najsłynniejszego ośrodka tamtejszej kultury.

(Źródło: S. Farthing, R. Cork "Art: The Whole Story", Wyd. Arkady, 2010, Tłumaczenie: Piotr Lewiński, Małgorzata Szubert, str. 536)

Co sprawiło, że  krytycy zauważyli prace ze stosunkowo niewielkiej osady na Terytorium Północnym? Otóż, stało się to z powodu pewnego dżentelmena, Geoffreya Bardona, który w 1971 roku (ponad dekadę od założenia osady) przekonał artystów mieszkających tam, by malowali w stylu tradycyjnym , posługując się akrylami. Potem sprzedał posiadane prace w Alice Springs, a obrazy przyciągnęły uwagę.

Wykropkowana przyszłość

Clifford Possum - "Historia Miłosna"
(Źródło: link)

Prawdopodobnie to właśnie ten mały sukces umożliwił 25 artystom utworzenie rok później spółdzielni  - Papunya Tula Artists Pty.
Stanęli oni przed zadaniem przetransportowania na płótno obrzędowych rysunków na ziemi i malowideł na ciele, a także przybliżenia swojej sztuki szerszej publiczności (...).
(Źródło: S. Farthing, R. Cork "Art: The Whole Story", Wyd. Arkady, 2010, Tłumaczenie:Piotr Lewiński, Małgorzata Szubert, str. 536)

Matka Fortuna rzeczywiście uśmiechnęła się do twórców, gdyż w latach 80', po małych zawirowaniach, ich dzieła zostały docenione przez większą grupę odbiorców, miłośników malarstwa, innych artystów czy też i kolekcjonerów oraz przedstawicieli muzeów.
W tym samym czasie wielu malarzy Pintupi przesiedliło się w głąb pustyni i rozpowszechniło swoje koncepcje estetyczne wśród krewnych w innych społecznościach, które zainspirowane sukcesem Papunya Tula zakładały własne ośrodki artystyczne. (Źródło: S. Farthing, R. Cork "Art: The Whole Story", Wyd. Arkady, 2010, Tłumaczenie: Piotr Lewiński, Małgorzata Szubert, str. 537)
Ludzie szczególnie upodobali sobie to malarstwo pustyni, co naturalnie dało jeszcze więcej możliwości aborygeńskim artystom. Przykładowo, mała grupa Aborygenów parających się artystycznym rzemiosłem została zaproszona w 1986 roku do Sydney, by wziąć udział w Biennale, kunsztownym wydarzeniu o charakterze międzynarodowym.


Johnny Warangkula Tjupprula - "Śnienie wody"
W tym pointylistycznym stylu można wyróżnić między innymi takie nazwiska jak Johnny Warangkula Tjupprula ("Śnienie wody"), Tim Leur czy Clifford Possum ("Śnienie pożaru buszu", "Historia Miłosna")., którzy po latach stali się kluczowymi   postaciami  w aborygeńskiej sztuce.  


       L'arte  wybawieniem




Sukces malarstwa pustyni rozprzestrzenił się także poza granicami Australii, docierając aż do Nowego Jorku - gdzie odbyła się wystawa pt. "Śnienia" - i wspomnianego wcześniej Paryża (wystawa "Czarodzieje Ziemi). 

Tymczasem na rodzimej ziemi obrazy Aborygenów inspirowały już i artystów mieszkających w miastach, stanowiąc przy tym solidną podstawę dla kiełkującego ruchu sztuki ulicznej. Kultury zaczęły się więc przenikać, zmieniając nieco nastawienie Australijczyków do mniejszości aborygeńskiej.


Tajemnice  z ochry



Cóż, Drogi Czytelniku, niewątpliwie sztuka aborygeńska jest bardzo tajemnicza. Na przestrzeni lat powstało wiele teorii związanych z jej funkcją, jak i naturą; niektórzy wierzą, iż w tych charakterystycznych kropkach kryje się wiedza niedostępna dla innych, a nawet coś na kształt świętości. Na ścianach jaskiń przekazywano wierzenia, historie i teorie na temat powstania świata.

Układy kropek różnią się stylem w zależności od języka plemienia i terytorium, na którym znajduje się zabytek kultury, mimo to są podobne chociażby ze względu na technikę wykonania: malarstwo skalne tworzyło się za pomocą głownie ochry i węgla, uzyskując naturalne barwniki.

Źródło: link
Fascynujące, jak długo te kropki musiały pozostać nieodkryte w pełni w głębi całego kontynentu, chowając swój prawdziwy potencjał.









********************************************************************************************************

Adnotacja: Napisane na podstawie (Źródło: S. Farthing, R. Cork "Art: The Whole Story", Wyd. Arkady, 2010, Tłumaczenie:  Piotr Lewiński, Małgorzata Szubert, str. 536-539)


Źródło 2: link

Źródło 3:link

Wszystkie inne źródła podane przy zdjęciach.


stycznia 15, 2020 / by / 16 Comments

16 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wpis, a i sama kultura aborygeńska jest jedną z ciekawszych. Zastanawiam się co chcieli przekazać za pomocą kropek..

    OdpowiedzUsuń

  2. znów jestem pod wrażeniem Pani wysiłku włożonego w tekst. Nie, nie przeczytałam. Nie dzisiaj.
    A... Pani sugestia... dałam odpowiedź. Mam nadzieję ,że dostrzeże Pani i poczuje się wyróżniona.
    Niewiele a może nawet jest Pani pierwszą w tak dosadny sposób przeze mnie wyróżnioną... może kaprys...może przez moje oderwanie od ziemi ....mam nadzieję ,że się Pani zrobi miło .

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie samymi klasykami człowiek żyje :) Uwielbiam poszerzać horyzonty, a Twój blog zdecydowanie się do tego przyczynia. Dziękuję!
    Aborygeni nie gęsi i swą sztukę mają - naprawdę jedyną w swoim rodzaju.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fascynujący wpis. Nie znałam do tej pory kultury aborygeńskiej. Chyba podsunę temat swojemu staremu. On uwielbia o takich rzeczach oglądać, słuchać, a ja razem z nim czy chcę czy nie :D pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. mi się bardzo podoba takie opisywanie kultur dawnych ludów

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały pomysł na bloga, by pisać o sztuce. W tym temacie jestem niestety mega lewa :) Sama nigdy nie potrafiłam nic zrobić ani namalować, więc i ciężko było mi się sztuką interesować, czego do dziś żałuję :) To niejako przywilej mieć tyle wiedzy na temat sztuki :) Chętnie będę zaglądać tu częściej by móc się czegoś dowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam o tej kulturze... tak jak inne uważam ją za ciekawą i wartą chociaż małego poznania ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe jak Bardon przekonał Aborygenów by podzielili się swoją sztuką...

    OdpowiedzUsuń
  9. Sztuka aborygeńska, australijska jest mi totalnie obca , dlatego fajnie było przeczytać coś co nakresli mi jakiś kontekst jak to tam wygląda- Faktycznie te wszystkie kropeczki wygladaja intrygujaco :-)


    ps. Pytałaś u mnie jak się czułam widzac siebie na ekranie kinowym po raz pierwszy i gólnie podsumowując przed pokazem filmu na before party podekscytowana, w trakcie dziwnie, tak troche nierealistycznie. Obecnie już jest inaczej choć nie do końca lubię siebie oglądać na ekranie bo widze zawsze z tuzin rzeczy do poprawy :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy blog, trafiłam przypadkiem, zostaje na dłużej by Cie podczytywac. Ciekawe tematy poruszasz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Great blog, I follow you #15 ,follow back?

    http://itsmetijana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie to wszystko wygląda :0 Przykra jest jednak historia tego kontynentu a dokładnie ich rdzennych mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
  13. Obrazy niezwykłe a jeszcze ciekawsze ich historia. Nie słyszałam o tej kulturze praktycznie nic ale w tych kropkach faktycznie wyczuwa się magię :)

    OdpowiedzUsuń

  14. ....a biały to oczywiście musi wiedzieć rozumieć by jak to robi najczęściej zniszczyć pod pozorem....Nie od dziś nie wiem po co zrozumienie sztuki-nie wystarczy odczuwanie ?

    OdpowiedzUsuń


Nie pogardzę drobną pamiątką w postaci konstruktywnego komentarza, który odnosi się do przedstawionej treści.
Często też odpowiadam, przez co może wywiązać się ciekawa dyskusja - ten element lubię najbardziej.

Zbłąkane duszyczki