niedziela, 27 stycznia 2019

"Umówiony byłem na wiele spotkań, ale postanowiłem zostać w domu i ufarbować brwi." - początki człowieka, co chciał być maszyną. (Andy Warhol #1)


Twierdził, że na każdego przyjdzie pora, by otrzymać od losu w prezencie choćby piętnaście minut tej wymarzonej sławy. Indywidualność biła od niego na kilometr,
a kreowany wizerunek tylko potęgował to wrażenie. Do tego, nie uwierzysz,
Drogi Czytelniku - ośmielił się być jawnym homoseksualistą w czasach, gdy o takich sprawach nie mówiło się zbyt wiele.
Nie był biernym obserwatorem; działał, szokował, tworzył, a przede wszystkim kształtował popkulturę, zarabiając na ówczesnych symbolach Ameryki. Do ostatniego centa liczył, ile wydał danego dnia, skrupulatnie zapisując wszystko w pamiętniku.

 Zaciekawiony?

Pozwól mi więc przedstawić sobie sylwetkę Andy'ego Warhola.



Człowiek znikąd

Urodził się jako Andrew Warhola 

w Pittsburgu (Pensylwania), 6 sierpnia 1928 roku. 
Sam często mijał się z tą prawdą w wywiadach, podając różne daty i miejsca narodzin. 

Za to chętnie przekonywał do siebie publikę różnymi historyjkami o jego życiu w nędzy
 i chorowitości "za dzieciaka". 

Przyszło mu dorastać w jednej z robotniczych dzielnic USA znanej z obecności imigrantów z Europy Wschodniej, skąd również przybyli rodzice bohatera tejże notki - Andrej i Julia.


Można by rzec, zwyczajna, dość pobożna rodzinka (Co niedzielę wszyscy, tj. rodzice, dwóch braci Andy'ego i sam Andy, szli do cerkwi, a posiłki zaczynali od modlitwy.)
Nie dziwota więc, że szanujący się artysta musiał nieco podkoloryzować szarą rzeczywistość.

Andy (po prawej) z bratem i matką


Mały Andik, który był "słabowity i jadł za dużo cukierków"

Rozpieszczany "syneczek mamusi" miał dużo szczęścia, pomimo faktu, iż jego rodzina również dużo straciła z powodu Wielkiego Kryzysu.
Do tego, ojciec, widząc talent plastyczny latorośli, postanowił posłać ją do sobotniej szkółki rysunku przy Carnergie Museum. 
Tutaj, by zbytnio nie przedłużać tak zwanymi "suchymi faktami", pozwolę  sobie zarysować odrobinę portret niedorosłego jeszcze Warhola: to ten typ samotnika, który z jakiegoś powodu przyciągał do siebie dziewczyny, mimo niezachęcającej (sam to później zresztą przyznawał) aparycji, czemu nie mogli się nadziwić jego rówieśnicy. 
Wiele razy przekonywał dziennikarzy, że okres dzieciństwa i adolescencji zostawiły na nim piętno w postaci nadszarpanych do granic możliwości nerwów i np. przebytego zapalenia stawów. Niedowiarkom wmawiał, że to wszystko przez nadmiar cukru właśnie.

Amerykański sen o fabryce

Po skończeniu wydziału projektowania użytkowego w Carnergie Institut of Technology
i przepracowanie pewnego okresu jako dekorator wystaw w domu towarowym, postanowił spakować manatki i w końcówce lat 40' wyruszył na podbijanie miasta tak dobrze znanego z utworu "Empire State Of Mind": Nowego Jorku.

"W przyszłości każdy będzie sławny przez 15 minut."
"Początki nie były łatwe. Warhol wraz ze znajomymi wynajmował kolejne obskurne mieszkania, często bez toalety i ciepłej wody. Gdy pokazywał portfolio w redakcji Harper's Bazaar, spomiędzy kartek wylazły karaluchy. Przyjaciele nazywali go w tym czasie raggedy Andy - Andy obszarpaniec."- Sawicka Zofia, "Mistrzowie Sztuki Nowoczesnej: Andy Warhol", Warszawa 2010, str. 6                                          
Wybrał sobie idealny moment - złote lata, wręcz konsumencki renesans, gdzie reklama przeżywała swoją pierwszą (i chyba dotychczas największą) młodość. Dodatkowo, jego rysunki spodobały się w innym renomowanym czasopiśmie - Glamour. 
Prawdopodobnie pomogło mu tutaj bycie fetyszystą stóp, gdyż wysłane do redakcji obrazki z butami były "bardzo dobre" oraz "dokładne".
Nie trzeba było długo czekać na lawinę zleceń m. in. z Vogue i wspomnianego Harper's Bazaar.  Później twórca mógł tylko cieszyć się jego "odkryciem", szczególnie, iż aspirował do dostania się w szeregi ówczesnych artystów.
W 1952 roku otrzymał błogosławieństwo, które wyniosło jego prace aż na indywidualną wystawę w Hugo Gallery.

Chyba była naprawdę cudowna, gdyż niedługo w drzwiach mieszkania grafika stanęła... jego matka.

Ewentualnie jakaś inna siła wyższa ją ściągnęła z Pittsburga, kto wie...

Do szczęścia brakuje Ci... kobiety

Wyobrażasz sobie przynajmniej, Drogi Czytelniku, jak musi czuć się jegomość, którego rodzicielka cały czas posługuje się tekstami w stylu "A może byś sobie znalazł żonę w końcu? Wiecznie młody nie będziesz!"?

Tak, Andy Warhol miał tak samo.

(Pragnę dodać jeszcze tutaj jedną rzecz: twarz nie ułatwiała mu tej jakże beznadziejnej sytuacji. Przynajmniej tak uważał, więc by sobie pomóc postanowił wydać pieniądze na operację plastyczną nosa. )

Naprawdę,  należy doceniać, kiedy ktoś tak bardzo martwi się o nasze życie prywatne.
Co z tego, że dla niektórych szczęście ukazuje się pod futerkiem małych mruczących kuleczek, paczki znajomych, braku kredytu lub - jak u Andy'ego Warhola - innego mężczyzny.


W Stanach Zjednoczone lat 50' homoseksualizm był jeszcze karany, a przecież ostatnią wymarzoną rzeczą dla początkującego artysty jest więzienie.

(Nie, nie patrzę tutaj na "gangsta raperów".) 

Brylowanie w środowisku również nie było łatwe z tego względu, że nowicjuszy nie traktowano poważnie. (Tutaj na myśl przyszedł mi opis zamkniętego środowiska arystokratycznego z "Lalki" Bolesława Prusa.) 
Wiesz, Mój Drogi, czasem tak bywa, iż nikogo nie obchodzi Twoje 100 tysięcy dolarów zarobione w ciągu roku.  "Nie" znaczy "nie". Zwłaszcza, gdy jesteś tylko grafikiem użytkowym.

Popart ukojeniem

Nie zostanę Kolumbem, gdy napiszę o fascynacji popartem - nurtem, który - choć się rozwijał- zaczynał dopiero chodzić.

Początkowo, Andy Warhol miał problem ze znalezieniem odpowiedniej techniki tworzenia. Zaczął więc od tego, co "podchodziło" praktycznie wszystkim - reklamy. Posłużył się również własnym wizerunkiem sprzed wspomnianej operacji nosa.
Jednak, nie minęło zbyt wiele czasu, by "Pan W." zobaczył podobieństwo między swoimi pracami, a dziełami innych twórców. 



Wtedy do głowy przyszła mu - jak się później okazało - żyła złota zaklęta w metalu. Tą żyłą złota była puszka pomidorowej zupy Campbell's.

Puszka (nie do końca)Pandory

 Puszka Zupy Campbell's budziła "na salonach" skrajne emocje. Wywoływała oburzenie niesmak, stanowiła coś w rodzaju kontrowersji, tym samym czyniąc autora sławnym i utwierdzając go w jednym: warto robić kilka serii i odbitek.
Sukces pociągnął za sobą produkcję masową sztuki - bez głębszych uczuć, niczym towar w sklepie.

W okresie letnim '62 roku odkrył serigrafię. "Czym jest serigrafia?", zapytasz. Otóż, jest to technika, gdzie najistotniejsze są trzy mianowniki: metal (ewentualnie włókno), maszyna i farba.
Szablon nakłada się na siatkę wykonaną z takiego materiału właśnie, by potem rozpocząć proces przetłaczania farby przez matrycę.
Dlaczego maszyna? Jak sam Warhol rzekł:
Malarstwo jest za trudne. To, co chcę pokazać, jest mechaniczne. Maszyny mają mniej problemów. Chciałbym być maszyną. - Sawicka Zofia, "Mistrzowie Sztuki Nowoczesnej: Andy Warhol", Warszawa 2010, str. 8
Gdy prace zaczęły zajmować zbyt dużo miejsca, Andy Warhol wynajął pracownię i zatrudnił asystenta do pomocy.
"32 puszki zupy Campbell", 1962


Przekonany o własnym sukcesie, czuł, że to dopiero początek


stycznia 27, 2019 / by / 2 Comments

2 komentarze:

  1. Kolejny świetny artykuł. Szczerze mówiąc, domyślałam się, że jako artysta nie miał życia usłanego różami, nie mniej jednak zadziwiły mnie warunki, w których tworzył, a także same jego podejście do prac. Liczę na rozwinięcie pojęcia pop-artu, ponieważ jest to nurt naprawdę godny uwagi. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawia mnie to powtarzane nie raz, słowa o popularności ,sławie itp . Po co artyście sława. Artyście potrzebna możliwość wygadania się. Sława i piętnaście minut potrzebuje rzemieślnik ale Andy nieźle rysował więc, nie rozumiem.

    OdpowiedzUsuń


Nie pogardzę drobną pamiątką w postaci konstruktywnego komentarza, który odnosi się do przedstawionej treści.
Często też odpowiadam, przez co może wywiązać się ciekawa dyskusja - ten element lubię najbardziej.

Zbłąkane duszyczki